Gdzie zobaczyć dzieła Botero w Kolumbii, czyli grube jest piękne - Go Travel

Kiedy jedziesz na wycieczkę do Koumbii na sto procent zetkniesz się z dziełami Fernando Botero. To najbardziej rozpoznawalny na całym świecie kolumbijski artysta. Nawet jeśli nie jesteś miłośnikiem sztuki, to w czasie podróży szybko zdasz sobie sprawę, że znasz ten styl. Charakterystycznych, karykaturalnych krągłości nie da się zapomnieć. Jego postaci są dosłownie grube.

Mistrz Botero cieszył się życiem długo, intensywnie i w obfitości. Takiej, jaką obdarzał swoje postaci. U Botero nawet kościotrupy są tłuściutkie…

Szczerze przyznam, że nigdy nie byłam wielką fanką jego sztuki. Słynne krągłości, rozpoznawalne na pierwszy rzut nawet niewprawnego oka, wydawały mi się prostą pop – sztuką. Bo lubimy te obrazy i rzeźby, które już gdzieś widzieliśmy – powiedziałby inżynier Mamoń. Ale im częściej obcowałam z pracami Botero, tym więcej odkrywałam w nich ostrej ironii i drugiego dna. A ostatnio miałam okazję robić to dość często, bo sporo podróżuję po Ameryce Południowej. W stolicy Kolumbii zaraz po wspinaczce na wzgórze Monserrate, wszystkich moich turystów prowadzę do muzeum Fernando Botero. W Medellin obowiązkowo idziemy na Plac Rzeźb, w którym znajdują się ogromne figury z brązu.

 Jak inaczej odbieramy Monę Lisę, kiedy kobieta ma kształt XXL? Paróweczkowaty król, kardynał czy amant – jakie emocje w nas wzbudzają? Świetne ćwiczenie na obserwację własnych reakcji.

Gdy patrzymy na zdjęcia artysty, to bynajmniej nie musiał leczyć swoich kompleksów tłuścioszkowatymi postaciami. Wyglądał jak amant filmowy albo szlachetny hidalgo.

Życie Fernando Botero

Żył 91 lat i do tego pełnią życia – miał trzy żony, czwórkę dzieci. Ale tragedie też go nie omijały: ojciec osierocił go, kiedy miał cztery lata. Wuj Joaquín przejął opiekę nad rodziną. Wymyślił, że dwunastoletni Fernando powinien mieć dobry zawód i najlepiej, jakby wykształcił się … na toreadora. Mieszkali w mieście Medellin, w pobliżu była słynna arena Macarena. Sprytny plan nie powiódł się, bo młodziak po prostu wolał rysować. Konserwatywna rodzinia nie akceptowała tej pasji, jednak chłopak pierwsze doświadczenie w corridzie zdobył, rysując byki i toreadorów. Zaniósł swoje rysunki do sklepiku, gdzie sprzedawano bilety na widowisko. W ten sposób zarobił swoje pierwsze pieniądze na sztuce – dwa peso!

W domu się nie przelewało, więc zarabiał wykorzystując swój talent. W wieku zaledwie 16 lat rysował ilustracje do gazety w rodzinnym mieście.

Wyleciał ze szkoły za rysowanie nagich kobiet. A ściśle mówiąc za to, że napisał do lokalnej gazety – o Picassie, nonkonformizmie w sztuce, ale w sumie poskarżył się, że nauczyciele zabraniają mu rysowania aktów. A tego szacowne ciało pedagogiczne już nie zdzierżyło. 

Jako dwudziestolatek pojechał do Hiszpanii, tam zachwycił się dawnymi mistrzami. Szczególnie urzekli go Goya i Velazquez. Stąd infantki, koronowane głowy i kardynałowie w jego portretach. W muzeum w Bogocie przyszło mi nawet do głowy, że karykatury królewskiej pary pędzla Botero i ich puste spojrzenia to właśnie spuścizna Goyi. Od razu stanęła mi przed oczami „Rodzina Karola IV”, kiedyś opisywana w podręcznikach historii sztuki jako oficjalny portret na zamówienie króla, ale karykaturalnie przerysowany.

 Twórczość, sława i pieniądze

Botero zdobył sławę i pieniądze – jego dzieła sprzedawano na aukcjach za miliony dolarów. Był szczodry – sam zaproponował, że ofiaruje sporą kolekcję rodzinnej Kolumbii.

Zmieniłam zdanie o jego sztuce, kiedy zobaczyłam obrazy zaangażowane. Trupy zabitych w kolumbijskiej wojnie domowej. Pabla Escobara. Ale największe wrażenie zrobiła na mnie seria Abu Ghraib. Więzienie, gdzie amerykańscy żołnierze torturowali irackich więźniów.  Wstrząsające. Przez 14 miesięcy artysta eksplorował wyłącznie ten temat. Stworzył 85 obrazów i 100 rysunków. A charakterystyczne pulchności wcale nie ujmują dramatyzmu. Wręcz przeciwnie, nawet go podkreślają. Botero stwierdził, że nie będzie ich sprzedawał. Nie godzi się. Podarował je Amerykanom, a konkretnie Berkeley Art Museum.

Artysta podróżował, mieszkał tam, gdzie mu pasowało. Choćby we włoskim, idyllicznym miasteczku Pietrasanta, nieopodal marmurowych kamieniołomów Carrary. W Pietrasanta zagęszczenie rzeźbiarzy i gwiazd filmu na kilometr kwadratowy przekracza chyba wszystkie normy. Bywał tam Michał Anioł, osobiście wybierając marmury, mieszkał Igor Mitoraj, ponoć namówiony właśnie przez Fernando.

Zmarł we wrześniu 2023 z dala od kraju, w Monako. Też piękne miejsce. Pasuje do wizerunku jednego z najbogatszych artystów naszych czasów.

Gdzie można zobaczyć Botero w Kolumbii?

 –  stolica Kolumbii – Bogota

Osobiście uważam, że Muzeum Botero to punkt obowiązkowy każdej wycieczki po stolicy Kolumbii.

 Zafascynowała mnie przeczytana historia, dlaczego największa kolekcja Botero jest w Bogocie. Artysta chciał podarować swoje dzieła rodzinnemu miastu – Medellin. Ale tam miejscowi włodarze nie mogli zdecydować się, gdzie umieścić kolekcję, zwlekali, deliberowali, więc wkurzył się i obdarował swoimi obrazami kolumbijską stolicę. Są pięknie tam wyeksponowane w muzeum, które mieści się w zabytkowym, kolonialnym pałacu z arkadowym dziedzińcem, kilka kroków od katedry i ratusza.

Dzieł Fermando jest tam mnóstwo, łącznie z najbardziej znanymi, jak choćby Mona Lisa i śmierć Pabla Escobara. Ale jak nie lubisz boterowskich nadmuchanych postaci w stylu „miszelinków”, to i tak koniecznie idź do tego muzeum. Zobaczysz naprawdę świetną kolekcję sztuki nowoczesnej – to dzieła, które kolumbijskiemu mistrzowi podarowali inni artyści z całego świata.

–        Wiesz, Botero jest dla mnie trochę nudny, pozostałe obrazy są dużo lepsze – skwitował jeden z kolegów po wyjściu z galerii.

I coś w tym jest – w paru salach znajduje się sama śmietanka sztuki nowoczesnej. Między innymi Georges Braque, Marc Chagall, Salvador Dalí, Joan Miró, Pablo Picasso, Sonia Delaunay, Claude Monet, Henri Moore, Max Ernst i Henri Matisse.

W sumie w muzeum oglądamy 123 dzieła Botero i 85 innych artystów.

 – Plaza Botero

Liczne obrazy i rzeźby znajdziemy też w Medellin, gdzie się urodził. Warto wybrać się do Museo de Antioquia w centrum miasta. Stąd bez problemu trafimy na słynny plac z 23 gigantycznymi rzeźbami. Chętnych na strzelenie sobie fotki z boterowskimi krągłościami zawsze jest pełno. Nic dziwnego – na ich tle każdy wygląda jak przecinek 😉

Poruszyło mnie, kiedy kilka miesięcy przed jego śmiercią, wchodziłam na Plaza Botero w Medellin. Plac był ogrodzony, a wstęp możliwy po kontroli policji. Obmacywanie, sprawdzanie torebek itp. Sędziwy artysta zaprotestował, że to ograniczanie praw człowieka. Dostęp do jego sztuki miał być dla wszystkich, bez ograniczeń!

 – plac Cartagena

Sztukę Fernando możemy podziwiać nie tylko w muzeach. W kolumbijskiej Cartagenie na placu przed kościołem Santo Domingo leniwie wyleguje się olbrzymia grubaska – La Gorda. Stylu Botero nie da się pomylić z innym rzeźbiarzem.

 – park w Bucaramanga

Kolejna rubensowska piękność ozdabia park San Pio w Bucaramandze. Kobieta prezentuje się tym razem w pozycji stojącej.

 – na całym świecie

 Na charakterystyczne, pelne obfitości rzeźby możemy natknąć się nie tylko w Ameryce Południowej. W Barcelonie na Rambla de Raval czai się gigantyczny kot, w Singapurze wypręża pierś wielki ptak. Sporo rzeźb znajduje się w Erywaniu. Inne miasta to Madryt, Vaduz w Lichtensteinie, niemiecki Bamberg, Paryż oraz Park Avenue i Museum of Modern Art w Nowym Jorku… Długo można wymieniać te miejsca.

Najbardziej rozpoznawalny w świecie artysta z Kolumbii

 Botero stał się jednym z najważniejszych artystów naszych czasów. W 1992 roku prezydent Francji Jacques Chirac zaprosił go do opracowania wystawy na Champs Elysees. Taki zaszczyt nie spotkał przed nim żadnego innego artysty! 

 „Zmarł Fernando Botero, malarz naszych tradycji i wad, malarz naszych cnót. Malarz naszej przemocy i pokoju” – w dniu jego śmierci napisał prezydent Kolumbii Gustavo Petro.