Właśnie wrócili z przepięknej wyprawy do Tanzanii. Na safari widzieli mnóstwo zwierząt i prawie żadnych turystów.
– Bajka! Nawet dla wytrawnych podróżników to aż niezwykłe: widzimy przeciągające się lwy czy stado słoni, a wokół nie zajeżdżają inne samochody pełne gestykulujących Włochów czy głośnych Hindusów. W kraterze Ngorongoro byliśmy sami! – z ogromnym jak na niego entuzjazmem relacjonuje swoją ostatnią tanzańską wyprawę Arek Megger, doświadczony pilot wycieczek.
Cętkowane gepardy, demoniczne gnu, szeroko rozdziawiające paszczę groźne hipopotamy, nawet mściwe bawoły przyglądały im się bacznie spod krzaka. Stada słoni i wytworne żyrafy maszerują po drogach. Zwierzaki odwykły już od tłumów turystów. A w zeszłym roku do Tanzanii zawitało ich ponad półtora miliona.
– Dla naszego kierowcy byliśmy pierwszymi klientami od lutego – relacjonuje Arek – ciężko żyje się teraz wszystkim pracującym w turystyce. Piękne lodge świecą pustkami.
Testy na Covid nie są potrzebne
Jak wygląda sytuacja w dobie koronawirusa? – Nikt nie pytał nas o testy ani ich nie proponował – pisał Arek jeszcze z wyjazdu. Nic dziwnego – władze Tanzanii w kwietniu zakończyły testowanie na Covid. Uznały, że wirusa najlepiej ignorować. Może obrazi się i pójdzie sobie? To półżartem, a półserio: kraj jest spory, ludzi mało, bynajmniej nie widać pandemicznej klęski. Cisza, spokój. Słychać tylko ryk lwów i tętent antylop.
A całkiem serio: dokładnie 29 kwietnia prezydent kraju John Magufuli ogłosił zwycięstwo nad pandemią. Oficjalnie i w majestacie swego urzędu. Ośmieszył testy: czytałam, że wynik dodatni miały posłane do laboratorium próbki pobrane od… kozy. I z papai. Ciekawe, czy papaja miała gorączkę i straciła węch?
28 października będą tam wybory, wirus jest w tej sytuacji więc całkiem zbędny. Nic nie jest zamykane, życie toczy się normalnie. Na ile się da bez turystów: prawie ćwierć dochodu kraju do zeszłego roku generowała turystyka.
Ile osób w Tanzanii zachorowało na koronawirusa? To bardzo ciekawe pytanie. Chciałam dostarczyć Wam garść rzetelnej wiedzy, tak jak lubię, ale mimo wysiłków chyba mi się nie uda. Każda strona w internecie podaje inne liczby. 480, 509… Prawdy i tak się nie dowiemy, bo kto nie testuje, ten nie wie.
A może lepiej nie wiedzieć? Wyjść o wschodzie słońca na podest luksusowego namiotu i podziwać kolorowy balon, szybko wzbijający się w powietrze nad sawanną?
Białe plaże Zanzibaru
Zanzibar to idealne miejsce na prawdziwy reset i chillout. Ekipa poleciała tam prosto z safari w Tanzanii, żeby nasycić się promieniami słońca przed listopadową szarugą. Mieszkali daleko od szosy, w plecionych chatkach przy samiutkiej plaży i bujali się w rozpiętych nad morzem hamakach. Klimatyczny hotelik przy piaszczystej plaży, lazur wody, błękit nieba, a na jego tle tradycyjne łodzie dhow – czy można wymarzyć sobie lepsze miejsce na wypoczynek?
Nawet odświeżający deszcz nie zepsuł im humorów. Chronili się pod ogromnymi liśćmi. A miejscowi wykorzystywali płynącą prosto z nieba wodę … do płukania stóp. Wszystko się przyda!