Żeglowanie na Zanzibarze - Go Travel

Zaczęłam robić rozeznanie, gdzie da się trochę popływać na żaglach. Koło nas na nawietrznym brzegu zauważyłam duże fale i przybój nie sprzyjały zabraniu przyjaciół, którzy nigdy w zyciu nie siedzieli na łódce.

Ale dowiedziałam się, że warto pożeglować o zachodzie słońca w zatoce Chwaka Bay. A najbardziej znaną miejscówką jest Michamvi.

Kiedy tam dojechaliśmy, umówiona łódź już czekała. Miały być w niej kapoki dla tych, którzy nie umieją pływać. Kapoków nie było. Panowie usiłowali nas przekonać, że jest płytko, bezpiecznie, ale jeśli ktoś nie umie pływać i boi się wody to nawet dwa metry głębokości to zdecydowanie za dużo.

Trochę gorączkowych poszukiwań i udało się pożyczyć kapoki. A potem spacerek po wodzie i wskakujemy!

Już samo wdrapywanie się do dłubanki to wyzwanie. Jest dość wysoka. Przeskakiwanie pływaków na fali to też niezła zabawa. W środku wąsko, trudno się minąć. Najlepiej stać, trzymając się burt.

Stawiamy żagiel. Jeden, ale duży, z masywnym, hmm… jak to nazwać – rozprzem? Wściekle zielone szoty przypominały bardziej frędzle od starych zasłon. Rozwichrzone krowie ogony radośnie tańczyły na wietrze.

Wyjście z wioskowego kotwicowiska bez silnika okazało się ponad siły naszych lokalnych skipperów. Zaliczyliśmy parę lin kotwicznych zacumowanych motorówek, odpaliliśmy silnik i udało się wydostać na pełne wody zatoki.

Stawianie żagla i zwroty miały w sobie o wiele więcej elementu niespodzianki i dramatyzmu niż na naszych mazurskich łajbach. Ale płyniemy! Intensywny turkus wody wydaje się aż niewiarygodny.

Dhow ostro na wiatr nie chodzi. Jakby nie patrzeć, to jednak jest trimaran.

Przechyłów za dużych też nie było. Boczne pływaki służą także do balastowania. Oczywiście bez trapezu. Załogant wchodzi na pływak i ciągnie za linę przymocowaną do masztu. Czyli właściwie wantę. Chlapała na nas cieplutka woda , ale było całkiem miło. To duuuży plus żeglowania w tropikach!

Po drodze minęliśmy zielony zagajnik wystający z wody. Drzewa z kulistymi koronami rosną sobie na środku zatoki!

Wpłynęliśmy w mangrowce. Wokół zieloność, odporne na morską wode korzenie wystają z wody jak ogromne stado gigantycznych pająków. Żagiel zrzuciliśmy i wtedy przydał się pych. Woda była przejrzysta tak że świetnie widzieliśmy każdy patyk na dnie.

Potem dobiliśmy do łachy piachu. Tysiące ptaków zerwały się do lotu. Skiper zachęcał nas, żeby wysiąść. Ale po co? Nie chcemy łazić po piachu, tylko żeglować! Żeglować? Dziwią się. Żagiel już sklarowany – pokazują. Teraz będziemy pływać na silniku!

Nie, na yamahawinu! Kategorycznie się nie zgadzamy. ŻE-GLO-WA-NIE! SAILING!

Z wahaniem, trochę niechętnie ale panowie ulegają. Rozplątują fikuśne supełki i stawiaj żagiel. Płyniemy! Wieje równo, tniemy fale, a pomarańczowe słońce zachodzi za postrzępione chmury.. To dopiero jest przyjemność! Bajka!

Mijamy rząd nowobudowanych okrągłych bungalowów i port z którego wypłynęliśmy. Dlaczego? Przyjmujemy kurs na domki na palach. Ale przed nimi po prawej jest plaża, gdzie kłębi się wielobarwny tłum i dudni muzyka. To słynna plaża Kae Funk.

Dobijamy. Na brzegu czeka już nas kierowca. Mrugają światła, tłumek z piwem lub kokosem w dłoni śledzi występy czarnych chłopaków w żółtych spódniczkach. Tańczą, skaczą, a obok dobrze zbudowani kolesie podrywają turystki w bikini. Atmosfera hotelowo – resortowa. Robi się ciemno. Na plaży Masajowie zawinięci w kraciaste koce gadają przez komórki. Rozpalają ognisko. Kiedy zaczyna łupać techno, zwijamy się. Do naszej taksówki trzeba dojść… przez wodę. Jest przypływ, więc z każdą chwilą jest jej coraz więcej. Potem rajd krętą, zakurzoną drogą przy akompaniamencie muzyki najbardziej znanej tanzańskiej gwiazdy pop, Diamonda Platnumza . Nasz kierowca serwuje nam jego teledyski zaludnione tłumem tancerzy. Przypominają choreografie z filmów Bollywood. Barwnie przystrojony tłumek pląsa na popękanym asfalcie, wśród kałuż. Ale wystylizowani są ciekawie. Kierowca puszcza kierownicę, żeby przyklaskiwać do śpiewu. Ciesz się chwilą! Nie martw się!

Hakuna matata!

PS. Na Zanzibarze, jak i w całej Tanzanii nie ma koronawirusa!  Czy chcesz wiedzieć dlaczego?  Proszę przeczytaj tutaj >>

Tagi: