Italia znowu jest słoneczna! - Go Travel

 

Od Italii się zaczął się europejski lockdown. Jak po pół roku radzą sobie mieszkańcy Półwyspu Apenińskiego?  Specjalnie dla Was pojechałem to sprawdzić na własnej….masce.

 

1. Maska a nie chusta

 Sytuacja w Europie jest nadal dynamiczna. Co rusz nowe kraje zamykają się lub wprowadzają obostrzenia. Albo wprowadza nam je nasz rząd. W obowiązującym od dziś (16 września 2020) rozporządzeniu na czarną listę zakazów lotów bezpośrednich trafiła m.in. Hiszpania. Italia po krytycznych pierwszych miesiącach pandemii powoli odzyskuje wigor. Samolot Wizzair, którym leciałem do Bari był wypełniony niemal po brzegi. Oczywiście wszyscy w reżimie higienicznym: stewardessy przy wejściu rozdawały nawet miniaturowe chusteczki dezynfekujące i nie było osoby bez zasłoniętej twarzy i nosa. Tu trzeba zwrócić uwagę, że o ile u nas można zasłaniać się chustką, kominem, szalem czy apaszką to na europejskich lotniskach i w samych Włoszech trzeba mieć maskę. Może być zmięta i wyciągnięta z kieszeni. Najbardziej agresywni w przypominaniu o tym są sprzedawcy supermarketów (mi na apaszkę uwagę zwracali ekspedienci Coopa, którzy sami nosili maski na brodzie). Zasłanianie twarzy obowiązuje w środkach komunikacji publicznej i w zamkniętych pomieszczeniach. Ludzie starają się też zachować dystans przynajmniej 1 metra, który jest sugerowany przez miejscowe władze.

 

 

2.  Turyści na wagę złota

A poza tym? Największą zmianą jaką zauważyłem w regionach ApuliaBasilicata jest to, że niemal nie ma turystów zagranicznych. W czasie spacerów w dość popularnym miejscu jakim jest Matera (tu między innymi kręcono najnowszego Bonda, którego premiera odbędzie się w listopadzie), spotkałem jedną rodzinę z Polski i jedną z Francji. W Bari, przy relikwiach św Mikołaja jest sporo pielgrzymów rosyjskojęzycznych. Ale generalnie dominuje język włoski, więc kto był znużony Wieżą Babel i setką języków, ten może osłuchać się z mową Dantego. Cieszą się też tak zwani zwykli Włosi. Bo nareszcie mogą odwiedzić muzea okupowane zwykle przez “stranieri”. Miejscowi tłumnie ruszyli także na wycieczki objazdowe organizowane przez miejscowe biura. Akurat położona bajkowo Matera potrafi nieźle dać w kość ilością schodów, podejść i zejść, więc nic dziwnego, że wiele osób zwiedzało miasto przy pomocy azjatyckich tuktuków. Co było zaskakujące, to wynajmowanie przewodników nawet przez małe grupy czy rodziny.

 

 

3. Kawa za 3 złote

Do normy powoli wraca życie koncertowe. Nawet jeśli koncerty letnie odbywały się na otwartym powietrzu, to obowiązywał dystans i maseczki. Stoliki restauracyjne są rozsunięte i, jak to w klimacie śródziemnomorskim, zapełniają się po zmroku. No cóż, na zewnątrz w gorącym klimacie przyjemniej się spożywa pizzę, pastę czy owoce morza. Oczywiście nie brak było restauratorów, którzy próbowali sobie “odbić” kilka miesięcy postoju. W prasie włoskiej najbardziej oburzone głosy pomstowały na espresso za półtora czy nawet dwa euro. Takie ponoć ceny pojawiały się na północy kraju i w Rzymie. Być może przy natłoku turystów zagranicznych taka podwyżka przeszłaby niezauważenie. Porównajcie ceny kawy choćby w Polsce. Ale miejscowi turyści wiedzą ile trzeba dać za małą czarną. Ja za kawę najwięcej zapłaciłem na głównym deptaku Matery (1.20 euro) a w mniej turystycznym Bari espresso kosztowało nawet 70 eurocentów (ok 3 złote).

 

4. Uszka, że palce lizać

 Paradoksalnie, być może właśnie teraz jest najlepszy czas na wizytę w Apulii i Basilikacie. Można sprawdzić czy rzeczywiście najlepszy jest chleb z Altamury (nie mówcie tego mieszkańcom Matery); przespacerować się między domkami jak z bajki w Alberobello; zamoczyć stopy w adriatyckim kurorcie Polignano a Mare czy zobaczyć jak na ulicach Bari powstaje słynny makaron orecchiette. Wbrew nazwie oznaczającej uszka, z naszymi uszkami nie ma nic wspólnego. Ale jest równie pyszny, szczególnie z owocami morza
Smacznego!
Mieczysław Pawłowicz

 

Więcej informacji i  wrażeń znajdziecie Państwo na stronie >>> Listy z Podróży

W dowolnym tłumaczeniu: Aby (mieć siły) podróżować musisz zjeść naszą suszoną paprykę. To lokalny przysmak Basilikaty.

 

Tagi: